sobota, 3 grudnia 2011

czwartek, 1 grudnia 2011

poniedziałek, 14 listopada 2011

anarchist is the new buddhist

posrodku swiatopogladow zwiazanych z ta doktryna lezy przekonanie o istnieniu prawdy, prawosci i jej niezawislosci. nie posiadanej przez nas, nie takiej na ktora mamy monopol. takiej, do ktorej trzeba dazyc ciagle schodzac z wlasnej utkanej misternie sciezki i wciaz korygowac azymut wlasciwego postepowania.
sprawdzac sie ma przede wszystkim jako samodzielna filozofia zyciowa w pelni samowystarczalna i pramgatyczna a mimo to kompatybilna ze wszelkimi pozytywnymi ruchami zyciowymi, nie jako wydumana ortodoksyjna doktryna, ktora poprostu pewne rzeczy kaze abys nie musial/a pytac myslec kwestionowac sam/a.
czynienie dobra jest centralnym aktem wyzwalania siebie i otoczenia. baczenie na wlasciwe godne zachowanie, nie krepuje bynajmniej twoich ruchow a sprawia ze kazde dzialanie staje sie swiadome, zycie staje sie medytacja. kontestacja ktora wyklada twoja sciezke drogocennymi kamieniami.
wyzwolenie nie jest celem jest zwienczeniem wysilkow. prawidziwym wyzwoleniem jest droga, trud wkladany i to ze przeklada sie na owoce.
praca nad soba jest codziennym wyznacznikiem dazenia do przodu wedle zasad, ktore okreslasz sam/a i przestrzegasz ich bo wierzysz w wielkosc i prawosc swoich wyborow bo sa podporzadkowane idei dobra rownosci szacunku dazenia do wolnosci. wolnosci, ktorej nie widac w doczesnych przymiotach, w materialnej korzysci. poklony bite nie ikonom ale boskosci, ktora masz w sobie, kazde z nas ma w sobie pierwiastek spelnienia, a twoje cialo jest twoja swiatynia.
ciagle kwestionowanie to pokonywanie kolejnych stopni, schodow w gore, w dol, po prostu w przod. paradoks? liczy sie rozwoj a nie jego kierunek.
pomoc innym, altruistyczne dzialania staja sie kluczowe z wielu wzgledow.
rownosc staje sie oczywistoscia.
szacunek wobec zycia, zaduma nad ksztaltem swiata blyszcza jak zloto.
to najslabsza iskra ktora swieci najmocniej posrod chlodu nocy. ilu adeptow tyle sciezek. kazde z nas dazy do wyzwolenia siebie wyzwalajac w ten sposob ogol. jestes dla siebie jedynym bogiem a jako ze nie mozna bic poklonow przed soba nie wyznajesz nikogo. dookola jest tylko pustka, ktorej najgoretsza praca nie zdola zapelnic, mimo to ty wciaz ocierasz pot z czola. to nie jest wiara w efekt bo tego efektu jest zawsze zbyt malo, zawsze moze go byc wiecej. to wiara w idee bez wzgledu na jej owoce. ale pragmatycznosc tej wiary daje ci spojrzenie na kazde male zwyciestwo i jego niepodwazalna wartosc...

to wszystko zreszta to zadna egzaltacja to poprostu namiastka codziennego uczucia przelana na ekran...

vengance black ninjas with monkey wrenches

dzis jest rocznica pewnego szczegolnego wydarzenia, wiec retrospekcja z pomoca sennej historyjki dla dzieci o paradoksie zdecentralizowania napisanej niecaly rok temu, ktora znalazlem doslownie przed chwila

"-zabijemy cie - powiedzial policjant- i wtedy rozwiazemy ta sytuacje po swojemu
-prosze bardzo - odpowiedzial ninja nie silac sie zeby uwolnic sie z uscisku trzymajacych go funkcjonariuszy.
-wiedzcie jedno.posrod ninja nie ma wyjatkowych, wszyscy jestesmy tak samo grozni, wszyscy wobec siebie rowni, kazdy z nasz zostanie pomszczony przez pozostalych i pozostale.
-moze i tak, ty jednak stanowisz dla nas wyjatkowe zagrozenie. podejme wiec to ryzyko.
-rozumiem. pozwol ze zapytam o jedna rzecz. po drugiej stronie waszych tarcz z kazdego cienia, zza kazdego mozliwego rogu, z dachu kazdego budynku, za kazda szyba szykuje sie do ataku rowno setka moich braci i siostr. jest nas 101. znam imiona i twarze wszystkich z tych ludzi. ty-niczyjej. jaka masz pewnosc, ze ja to wlasnie ja, a nie przypadkowa postac z tego tlumu setki czarnych cieni do eksterminacji? skad wiesz, ze zabijasz wlasciwa osobe? zabij mnie i przygotuj sie na smierc z moich wlasnych rak. zabij setke mojego rodzenstwa, liczac, ze bede posrod nich, a zostaw przy zyciu przypadkowa osobe, moze ta, ktora pojmali gwaltem twoi ludzie i ciagle oczekuj smierci z reki tej najgrozniejszej jednostki, z mojej reki-powiedzial...

co sadzic o takich snach zdarzajacych sie w noc pelnego zacmienia ksiezyca, dokladnie w noc rownonocy zimowej?"

...

ale na oslode jeszcze jedne z najlepszych rapow swiata

garsc czegos tam krzyz na rozstaju czegos tam innego



w ostatnich dniach ucieklem na wioske.
ponad tydzien temu ostatni koncert przed dluzsza przerwa, nie wiem kiedy znow stane na polskich deskach. atmosfera kameralna osama bin laden chcial czestowac mnie blantami zawinietymi w czerwona chuste ale koncowo usnal w oparach wujitsu. wczesniej powiedzial mi tylko ze jestem magikiem, a w trakcie setu nawiazujac do mojej kwestii o czipowaniu ludzi pytal sie po co mi ten plastik. wystep w znaczaca date, mocno dla mnie symboliczny. pierwszy raz gralem numer na podkladzie rufia i jak juz bedzie gotow to czuje ta kose w bebechach. w ostatnich dniach tez poszedl w eter tez numer z mirahem, sprawdzajcie tego typa.

środa, 17 sierpnia 2011


filistynski wykos w toronto

sangha

w buddyzmie mowi sie o 3 klejnotach, 3 schronieniach najwazniejszych filarach, na ktorych ludzie opieraja swoje dazenia,wiare, praktyke. jeden z nich wymieniany zazwyczaj na koncu to sangha czyli buddyjskie zgromadzenie, gmina, lokalna spolecznosc buddyjska, twoje oparcie w innych.
ostatnio przed koncertem w rudzie ktos dzielac sie ze mna swoimi spostrzezeniami na temat jednej polskiej sanghi uzmyslowil mi cos dosc istotnego. bez kitu zastanawia mnie to jak pozno trafiaja do nas najprostsze rozkminy. moze oczywiscie to ze mna jest cos nie tak. to co mowil, trzeba by pewnie przefiltrowac biorac poprawke na rozne konwenanse wewnetrzne mniej lub bardziej zamknietych spolecznosci religijnych ale ogolnie
mowil m.in. ze bedac w ciezkiej sytuacji zyciowej staral sie zgromadzic zasob floty, ktory moglby byc jego wkladem finansowym w dotowanie stupy, na ktora akurat zbierala hajs sangha, z ktora byl poniekad zwiazany i do ktorej chcial udac sie na praktyki. ze co innego oczywiscie jesli jestes wagabondem krazysz i zamykasz swoj budzet w minimum czy jalmuznie, ale pomijajc kwestie tego, ze traktowanym jest sie po danym wkladzie finansowym z sensownym respektem, to gminy i tak sa w calosci utrzymywane z datkow. co jest w tym podejsciu takiego rewolucyjnego? az i tylko tyle, ze nie jest to motyw typu "kiepsko przede ale sie wspieramy wiec kupie u was browar, zaplace za koncert i raz na miesiac dam dwojke na antyfaszystow" (nie wspominajac o "radzcie sobie sami ze swoimi obciazeniami, a skoro oferujecie cos nie wymagajac za to pieniedzy to ja nie bede placil ani pomagal tylko korzystal"). obciazanie sie dodatkowymi nakladami pracy, zeby nie skorzystac z tego na bezposrednim poziomie prywatnym i wylozyc wszystko na darczynienie jest naprawde czyms wyjatkowym szczegolnie jesli nie ma sie ciekawej sytuacji prywatno-ekonomiczno-zyciowej.
z kolei na jednym antyszczycie za granica bylem troche w szoku widzac jakie naklady pieniadza ida na wyzywienie aktywistow i ile z tej kasy wciaz brakowalo. wciaz zrozumialym wydaje mi sie podejscie typu "jestesmy z tej biedniejszej europy nie koniecznie musi byc stac nas na wywalenie kaski na wache w obie strony za granice i placenie 5 ojro od glowy za posilek czyli w sumie ok kola za niecaly tydzien i tak budzetowego zarcia dla kilku osob" , ale jesli przefiltrujesz je przez pryzmat powyzszej rozkminy to sprawa wyglada troche bardziej zastanawiajaco.
pod rozkmine.

dzisiaj psy jutro smalec


5000 @ bronowice godzina 3 w nocy

ten numer pewnie nie zostanie nigdy wydany na zadnym wydawnictwie bo nie ma po co go wydawac, a to najsmieszniejsza jego odslona jakiej bylem swiadkiem a bylem swiadkiem wszystkich jak do tej pory.
kilka dodatkowych slow wyjasnienia tylko.

czym jest ta presja, na czym mialaby polegac i jaki jest sens w takim nacisku.

funkcja spoleczna przydzielona instytucji zwanej obecnie policja jest gdziestam kiedys przez kogostam jasno okreslona. pilnowac porzadku SPOLECZNEGO, chronic i sluzyc; z ang. to police -trzymac nad czyms piecze, nadzorowac, pilnowac (porzadku).
jak wyglada twarz policji, z ktora przecietny niebierny obywatel moze sie zetknac nie trzeba opowiadac. wiecej jest naduzyc i trudnosci niz ochrony i sluzby. srodowiska policyjne w duzym stopniu zmaskulinizowane pelne sa werbalnych, fizycznych, psychicznych zachowan i sytuacji przemocowych, epatuja gloryfikacja instytucji wladzy. jakkolwiek sztampowo by to nie zabrzmialo politycy i policja to formalnie dwie najbardziej nietykalne kasty w dzisiejszych spoleczenstwach. dlaczego kasty? bo bardzo wiele wplywow i korzysci plynacych z piastowania ww stanowisk czy obracania sie w ww kregach jest promieniuje rodzinnie czy tez po znajomosci. z policja sprawa jest jednak o tyle mniej przyjemna ze poczynania konkretnych jej przedstawicieli w bezposredni sposob dotykaja zwyklych ludzi, ktorym mozliwosci reakcji na doswiadczane ze strony organow wladzy/scigania niesprawiedliwosci sa malo dostepne. sprawy w sadzie sa czesto z gory przegrane, zeznania i dowody znikaja badz bywaja nie dopuszczone pod rozpatrzenie istnieje rozbudowany aparat presji i represji jak i bogaty arsenal dzialan fizyczno/silowo/wladczych, ktorymi dysponuja przedstawiciele organow NIEsprawiedliwosci.
waznym jest aby z najbardziej przyziemnego punktu dzialania swoje niezadowolenie z takiego stanu rzeczy manifestowac. znac paragrafy, nie wspierac dzialan policji, rozwiazywac mozliwe do rozwiazania problemy na wlasna reke zamiast za ich posrednictwem, a takze za pomoca pokazow sily i determinacji demonstrowac swoje niezadowolenie i niezgode jesli chodzi o ich dzialania. dobrymi przykladami sa plakaty/wlepki antypolicyjne, seriwsy typu copwatch, zakladanie spraw w sadzie o naduzycia i bezposrednia konfrontacja z organami scigania. mozna o tym nawijac caly dzien ale wydaje mi sie, ze takie wyjasnienie starczy zeby poruszyc twoja wyobraznie.

a co zrobimy bez policji, w obliczu chaosu spolecznego, fali wystepkow i przestepstw etc?
po pierwsze wszystkie wymienione w powyzszym pytaniu pojecia sa wzgledne. nic nie jest samo z siebie przestepstwem, wystepkiem, spolecznym nieporzadkiem.
nie mam powodu zeby sie migac od odpowiedzi na takie pytania. nie jestem spolecznym projektantem wiec nie mam pojecia jak to poukladac. widze pewien potencjal w mozliwych alternatywach dla obecnego stanu rzeczy ale nie probuje nikogo oszukac ze ludzie lubia isc na latwizne i nawzajem sie oszukiwac-to oczywistosc. plynace z takich sytuacji mozliwosci i trudnosci bardzo dobrze obrazuja sytuacje obecne sytuacje z londynu czy z okresu powstania w egipcie gdzie scieraly sie ze soba oddzialy policji, doraznych rzezimieszkow (heh), oraz policji obywatelskiej. kazda z tych grup dawala popalic. czacha dymi, ale dobrze byloby zeby to dymienie nie wymagalo wdrazania bez powodu

historia wladzy historia wyzwolenia

niewykluczone, ze kiedys bylismy wolni...

pewnie nasze spolecznosci wygladaly inaczej, byly zorganizowane w inny sposob, bardziej lub mniej autonomicznie, rownosciowo, wolnosciowo. nie wiadomo tak naprawde jak bylo. czy byly patriarchalne czy matriarchalne.podobno nie bylo tak, ze przed patriarchatem powszechnie istnial matriarchat bedacy duzo bardziej rownosciowym ustrojem mentalnym, to podobno tylko wyjatki. ale dalej w przyszlosc to nie bedzie tak ze dojdziemy(spoleczenstwo) do jakiegos stopnia swiadomosci i wtedy bedziemy w stanie funkcjonowac wolnosciowo.
czlowiek rodzi sie wolny i to jest jego jedyna okazja.ja sie nie znam nie jestem historykiem wiec moze sie myle, ale ucisk nie istnieje od zawsze, ale napewno od dawna.ludzie sie kontrolowali w chuj.kiedys pewnie zyli inaczej ale watpliwe azebysmy umieli do tego wrocic. to wolnosciowe mrzonki. wladze stworzylismy my sami a jesli nie my to ci ktorych geny nosimy w sobie. nie wierze, ze ucisk przywiezli kosmici, nie wierzy w to nawet daniken-dla niego oni pewnie sa ponad.

oczywiscie mozna wystosowac teze, ze dominacja jako proces bilogiczny i wyzysk jako zachowanie ewolucyjne rosly wraz z objetoscia puszki mozgowej homo sa wiec nierozerwalnie zwiazane z nasza historia ale to znaczyloby rowniez, ze poddanstwo i kontrola sa i pozostana rowniez nieodlacznymi cechami naszego istnienia i stawka jest tylko to czy znajdziesz sie w zlotych komnatach czy w chlodnych lochach

ale spojrzmy na to tak: kiedys ludzie (prawdopodobnie) tworzyli autonomiczne komuny, spolecznosci dzielili sie obowiazkami i prawami w sposob ustalony nie przez mechanizmy patriarchalne tylko zdecydowanie duzo bardziej egalitarne. ale cos sie w tym stanie rzeczy zmienilo. jak i kiedy?-na takie pytania jest pewnie wiele odpowiedzi w zaleznosci od tego z ktorej strony spojrzymy i na jakie fakty. jedna rzecz jednak trzeba sobie powiedziec-to ci wolni ludzie, ci prymitywni ludzie protoprymitywisci, na ktorych wiele osob spoglada teraz z rozrzewieniem, to wlasnie oni zaczeli zabijac, brac w niewole, okradac, gwalcic i czynic sobie poddanymi innych sobie podobnych, tyle ze slabszych, mniej sprytnych, mniej zaradnych czy poprostu bardziej latwowiernych. prawo dzungli. ciagle zyjemy w tej dzungli, i trudno mi wierzyc ze czlowiek kiedykolwiek zejdzie z drzewa...

czesc osob chce przede wszystkim mozliwosci wyrwania sie ze spolecznego lagru, kreowania wlasnych enklaw samowystarczalnosci gdzies daleko od huku maszyn. niektorzy maja inne oczekiwania-budowanie wlasnych spolecznosci wspolistniejacych z innymi grupami badz poprostu w zoladku spolecznego molocha. potrzebne sa naklady pracy, sily, finansow, czasu. planowanie, aktywnosc, obrona przed ofensywa ze strony faszystowskich bojowek w uniformach albo i bez nich. walka, starcia, trwanie przy swoich pogladach. przetrwanie. to w czym bierzemy udzial to walka plemion. ewolucyjne prawo mowiace o dazeniu do przekazania wlasnych genow. gen wolnosci to rzadka mutacja byc moze pozostalosc po naszej zwierzecej przeszlosci. w momencie pokonania obecnego systemu politycznego czy tez w momencie krachu systemu ekonomicznego mamy niepowtarzalna mozliwosc powrotu do stanu rzeczy sprzed tysiecy lat. stanu braku centralnego osrodka kontroli spolecznej. zalozmy, ze tak sie dzieje i wracamy do plemiennego stanu rzeczy. kto wygra i kiedy znow ewoluujac wrocimy do tego co mamy teraz? jak bedzie wygladac wolnosciowa hegemonia? jaka bedzie nasza rewolucja, jakie beda walki o obalenie systemow, czym w rzeczywistosci beda konflikty o wolnosc gloszenia wlasnego pogladu [czyt. dominacje, przywodztwo(sic!)] pomiedzy faszystami i autonomistami.i czy to napewno zwolennicy silnej reki zaatakuja pierwsi? i co im grozi w razie przegranej? loch czy banicja, poddanstwo czy przymusowa resocjalizacja?

naprawde niewiele sie zmienilo i niewiele ma szanse sie zmienic...


kuchnia na syrenie totalnie deszczowa noc

tymczasowa strefa autonomiczna

dogrzebalem sie do jednej starej nieskonczonej produkcji, ktora nie ma juz chyba szansy byc jakkolwiek posunieta dalej wiec wrzucam surowke nagrana trzy lata temu. bit fiti sound z istambulu.

podstawowa inspiracja tego tekstu jest opracowanie tematu spontanicznych powstan wolnosciowych autorstwa hakim beya w pracy 'temporary autonomous zone'.
tekst omawia zagadnienia zwiazane z teoria i dynamika najrozniejszych stref, dzialan i okresow autonomicznych i wolnosciowych dajac wykladnie teoretyczna zjawisk takich jak rave party, skloting, masa krytyczna, enklawy wolnosciowe. dosc duzo uwagi poswieca hakim bey skojarzeniu zjawisk, inicjatyw czy przestrzeni wspolczesnych ze zjawiskami takimi jak pirackie wyspy-kryjowki czy wyzwolenie miasta fiume na granicy wloch i chorwacji w nastepstwie I wojny swiatowej. poruszony jest tez watek powstania, rewolty wolnosciowej i wszelich wybuchow wyzwolenia jako doswiadczen wyzwalajacych dalece bardziej niz rewolucja jako, ze sa one tworami tymczasowymi dzieki temu wiec nie moga nosic cech jakiejkolwiek stagnacji, hierarchii, rutyny bo gdy te wkradaja sie w ich istnienie wolnosc wygasa a strefa autonomiczna zanika...
dla zwolennikow powstan i insurekcjonistow lektura mus, dla tych watpiacych w sile chaosu-wciagajaca argumentacja. tak czy inaczej absolutna klasyka z dziedziny teorii dynamiki zjawisk wolnosciowych

prace hakim beya


czwartek, 21 lipca 2011

jestem w twoim umysle nie

troche luzno powiazanych uwag z dosc intensywnej rozkminy juz sporo czasu temu


czym jest badanie opisywanie symptomow widze problem umiem go rozpoznac ale czy napewno dlaczego musze to negowac przeciez zrodzilismy sie z ciekawosci to naturalne ze chcemy wiedziec wiec wadliwe jest tylko narzedzie a nie zalozenie u zrodla

czy to ze jestesmy odlegli od siebie socjalizacja sprawia ze nasze wnetrza sa niczym anty- i materia? czy to poprostu dwie oddzielne, odmienne jaskinie. oba-jaskinie jednak.oba mimo jednak, ze tak samo jaskinie, to wciaz, bezdenne, zimne, nierozswietlone nawet iskra z powierzchni

to jak widzisz procesy w srodku jest tylko wtornym rozpoznaniem procesow ktore sie dzieja, za pomoca narzedzi jakie dal ci swiat. a swiat to nie twoje marzenia i checi
to calkiem brutalny komiks w ktorym korzystasz z tego co daje ci otoczenie i chloniesz kazdy wzorzec, nawet jesli negatywny, nawet jesli rozpoznajesz go jako negatywny to matryca chlonie uklady odniesienia, tworzy skale, gromadzi infomacje, analizuje. zastanow sie ile razy po fakcie zorientowalas sie ze postapilas zle. jesli podswiadomie rozpoznawalabys dobro i zlo, a nie wtornie je reinterpretowala, bylabys w stanie zapobiec wiekszosci zlych uczynkow, ktore zalezne byly od ciebie, albo bylabys poprostu ta zla osoba-zla z premedytacja

czlowiek czlowiekowi kosmosem

to jak rozumiesz moje reakcje jest mierzone tym jak jestes sobie w stanie je wytlumaczyc. nasza relacje kreuje nie moje czy twoje zachowanie ale moje wyobrazenie o tobie i twoje o mnie.

jak duza masz pojemnosc na gromadzenie danych (o moich zachowaniach) zamiast na moj temat wypluwania teorii?

skad wiesz ze moje zachowania tworza jakis powtarzalny schemat, ze jestem mentalnie zorganizowany, ze to ze robie jedno znaczy ze uwazam drugie, zgodnie z zaleznosciami opisanymi w ksiazkach, lub odczuwanymi przez ciebie??

czy to mozliwe ze jestesmy wychowywani w roznych wszechswiatach postrzegania czlowieka i relacji?? czy kultura i spojrzenie na inne pierwiastki kosmosu otoczenia przetapia twoj zestaw reakcji i inne procesy powoduja u ciebie te same reakcje a rozne reakcje powodowane sa przez identyczne u nas obojga procesy?
jesli (rozne) spoleczenstwa ucza nas roznych sposobow postrzegania materii wszechswiata-krajobrazow, dzwieku, zwierzat, zjawisk przyrody, tworza boga, ktorego najwazniejsze zestawy cech zwracaja uwage na rozne aspekty jego istoty nie wspominajac o tym ze bogowie poprostu sie roznia, (chyba ze bog jest juz dla nas tylko projekcja spoleczna) to nie wspominajmy wogle o tym ze inaczej widzimy rownorzedna istote zawieszona w zalozeniu w tych samych watpliwosciach, inaczej widzimy swoje miejsce w relacji, w rozmowie, inna widzimy role powitania i sposob oddania sobie wzajemnie szacunku. z innych powodow mowimy dziekuje i ustepujemy miejsca. jesli taka moc ma wielkie spoleczenstwo, to co mozna z czlowiekiem zrobic w tak intymnym otoczeniu jak rodzina? i nie jest to tylko reakcja zwrotna na otrzymane bodzce, to juz zmieniony zapis tasmy z instrukcjami, odmienny jakby budulec, operowanie innymi pojeciami a nie tylko rozne efekty zalezne od modelowania-to zmieniony material, w ktorym mozemy dodatkowo rzezbic wszelkimi spoleczno-miedzyludzkimi sposobami. dwie plaszczyzny a nie pojedyncza socjalizacja.

jaka teraz daje to moc osobie zaznajomionej z powszechnym modelowym wizerunkiem czlowieka promowanego w spoleczenstwie, a mimo to dysponujacej innym zestawem instrumentow do oceniania jakosci swiatow. ona rozumie przecietnego ciebie a przecietny ty nie rozumiesz jej. moze rozumienie to za duzo powiedziane, ale zna mozliwie uruchomiace sie mechanizmy, wie czego sie spodziewac, zna to.

czlowiek jest dla czlowieka kurwa, zle sie dzieje. moze jestem paranoikiem ale zdarza mi sie pomyslec czy to co ktos mowi jest prawda czy klamstwem. bywaja okolicznosci kiedy przemyka ci taka mysl przez skronie mimo ze ani nie spodziewasz sie tego po danej osobie ani po sobie oceniania jej w taki sposob (nie chodzi nawet o to czy ktos klamie ale jaki motyw w miejsce szczerosci moze sie kryc za danymi slowami czy postepowaniem.niekoniecznie zly. poporstu nieoczywisty, czyli nie szczery bo ukryty-niezakomunikowany...). czy to jednak nie gasi na chwile tej lampy co rozpraszac miala mrok grzechu (a majacej przeciez plonac wiecznie), tej dobroci i wiary w ludzi? czy nie napedza twojego strachu? czy nie czujesz ze pomagajac innym uczac innych trzeba grodzic wlasna swiadomosc? jak bardzo byc otwartym? kto jest znajomym a kto bratem? jak mozesz otwierac swoj skarbiec przed kims kto prowadzi cie po piwnicach. nie boisz sie ze tak samo jak istnieje dobro tak samo moze istniec reakcja obronna na nie ktora zwie sie wykorzystaniem cudzej naiwnosci? to jak to jest, zastanow sie jeszcze raz i odpowiedz mi prosze. jestes budda czy frajerem?

...

istnieje we mnie dosc gleboka obawa, obawa jest tu zreszta slowem nieadekwatnie malo przerazonym, ze oczekujemy wzajemnie czego innego. ze moja czern jest twoim blekitem choc obydwoje mowimy na nia purpura. i kiedy ty widzisz blekit ja widze smole mimo ze kiedy ja widze krew to i ty widzisz krew, tyle ze zadne z nas nie zna jej jakosci ani zadne z nas nie wie jak postrzega juche to drugie z nas. kazde wypowiedziane przez ciebie slowo moze miec te same konotacje, werbalizowac podobny zestaw mysli, byc zawieszone w tej samej semantyce, ale roznic sie moga spoczywajace na nim oczekwiania.moga. ba. roznia sie kurwa i jestem bezradny chcac postepowac tak jak mnie o to prosisz bo nie wiem przeciez o co prosisz...

dlatego nauka nie ma innej mozliwosci tylko przegrac. podstawa nauki jest obiektywizm, ktory dla nas nie istnieje bo nie istnieje obiektywny uklad odniesienia, cala reszta to niezrozumiale komunikaty. a jako ze kazdy zmysl to swego rodzaju twoja nauka o swiecie, o danych jego dziedzinach, komunikacja z otoczeniem, to ta komunikacja zawodzi. lampa gasnie.

niedziela, 12 czerwca 2011

PCFSTNK czyli propaganda nienawisci

zdarzalo mi sie kilkakrotnie slyszec uwagi zarzuty czy spostrzezenia dotyczace stosowanej przeze mnie rzekomo retoryki nienawisci, negatywnego przekazu, powszechnych oskarzen, promowaniu postawy zaprzeczenia, zasnuwania wzroku pesymistyczna wizja zamiast pozytywnych alternatyw, pokrzepiania serc i energetycznego kaznodziejstwa.

absolutnie istnieje taki przekaz nacechowany wkurwem.

nie jest to mimo wszystko bron wymierzona specjalnie w kogos. to grozba w kierunku spoleczenstwa, spolecznych zjawisk, poczynan, grzechow. pytanie, ktore moze sie nasunac to kim jestem, z jakiej wystepuje pozycji zeby mowic kto jak czym w jaki sposob i w stosunku do kogo zgrzeszyl. jestem na tym swiecie tak jak wszyscy dookola. nie prosilem sie o to, nigdy nie powiem jednak, ze mnie to nie cieszy. ale to co dzieje sie wokol mnie to za duzo. codziennie chcac nie chcac chlone negatywne wzorce z otoczenia, codziennie jestem przedmiotem atakow wizualnych, psychologicznych, marketingowych. przy tym moja wolnosc jest sciskana do niewyobrazalnie malych rozmiarow, nie mam juz do niczego prawa. wydawac by sie moglo, ze zycie nie jest juz celem samym w sobie nie mowiac o jakichs moich planach, marzeniach. celem, powodem powolania mnie do zycia w tym pokurwionym swiecie jest to zebym mogl byc odbioraca pewnych komunikatow, zeby cos na mnie wplywalo, wywolywalo efekt, mam byc receptorem spolecznych procesow, konsumentem, przedmiotem pewnych operacji, obiektem atakow, jestem jakby krolikiem doswiadczalnym. moze kiedys wynikna z tego jakies faktyczne skutki, byc moze ma to wszystko jakis cel, przyniesie wymierne efekty, ale dobrze widze ze jeszcze nie pora. a wasze plany i efekty waszych dzialan szczerze powiedziawszy w chuju mam.

jestem tu, stoje posrodku skrzyzowania, widzialem rozne sytuacje. nie stawiam sie ponad, nie przyznaje sobie specjalnych praw....

/nie zgadzam sie na to czym nas karmicie, nie chce tego, a jednak nie dajecie mi sie tego wyrzec. widze przez wasze klamstwa, przez wasze iluzje, nie chce waszych narkotykow, nie chce waszych przymusow, waszych sztucznych wolnosci, nie chce waszych symptomow, nie chce waszych kreacji. widze, czuje, odczuwam, analizuje, mysle, podnosze sprzeciw, kontestuje/
/dla mnie to sa oczywistosci, wiec z takiej pozycji, na ktorej sami mnie ulokowaliscie nie rozumiem czego innego ode mnie oczekiwac jesli nie niezgody. nie rozumiem czemu to dziwi i kluje w oczy, ze chloniemy ten wasz szajs przez cale zycie i jak juz nie ma w co go wsaczyc to chcemy go wypluc. dokladnie tak jak nasz nauczyliscie strzelac jadem. problem w tym ze odwracamy glowy w wasza strone. to jest wasz problem. reszta to wasza zasluga/

...ja po prostu odzyskuje prawo do zycia.

to co wycieka z moich slow z moich emocji to frustracja, zalamanie, glebokie rozczarowanie czlowiekiem, rozczarowanie nami, toba, mna. jestesmy rakiem ktory trawi wlasne komorki, zabijamy wlasnego zywiciela, zabijamy sami siebie.
powiedz mi jak tu nie byc zszokowanym. wiele juz widzialem wiele juz znioslem ale ciagle jestem w szoku. ten wstrzas wychodzi ze mnie na wszystkie sposoby. chce obrocic go na swoja korzysc.

nie promuje materialnego zawieszenia w rzeczywistosci, gromadzenia dobr, doczesnych przyjemnosci, zaglady srodowiska naturalnego, przemocy rasowej, seksualnej, gwaltow, starc rasowych czy etnicznych, konfliktow rozwiazywanych zbrojnie. jesli o tym mowie to badz pewien ze pietnuje. rozumiem mimo wszystko, ze sa to poprostu objawy skazenia, winie wirusa a nie ofiary. to o czym opowiadam, to co wyrazam to grozby, mozliwosci oszalalej jednostki, lista waszych klamstw, zbrodni, przewinien. moja odpowiedz na nie. nie przemoc a zniszczenie. zniszczenie absolutne, calopalenie i samospalenie. holokaust jihad kamikadze.

mowie o zabiciu obrazu samego siebie, ktory uszylo dla ciebie spoleczenstwo, i w ktory spoleczenstwo kaze ci wierzyc. mowie o przekluciu zaslony strachu, zaslony terroru.ale nie ukrywam ze chodzi o kreowanie strachu, o danie do zrozumienia ze jestesmy tutaj, wsrod was i to my wiemy kim jestescie, wiemy dlaczego czujemy ta nienawisc, a wy nie wiecie kim jestesmy my, nie wiecie jak nas rozpoznac nie wiecie ze jestesmy tak blisko was. i tak, nie pisze tego nieswiadomie- nienawidze, brzydze sie, odrzuca mnie, tym bardziej ze wplywacie na mnie swoimi dzialaniami w kazdej sekundzie mojego zycia.
mowie o podpaleniach, o napisach na murach, o agresji w stosunku do opresora. mowie o sprzeciwie. o sprzeciwie aktywnym. mowie o swiadomosci, o koniecznosci podjecia pewnych dzialan. mowie o siostrach i braciach w walce, mowie o ofiarach konfliktu. nie dziw sie ze promuje zdecydowane rozwiazania i w obliczu tego jak postepujecie, sam tez nie zaluje ich ofiar. ofiary byc musza i nie mowie tego zeby sie usprawiedliwiac, mowie o faktach. konflikt przynosi ofiary, a ten konflikt trwa. eskalacja jeszcze przed nami, dlatego oskarzenia czy pomowienia o propagande nienawisci schowajcie do kieszeni. to jest propaganda przygotowan, propaganda swiadomosci, slowo na niedziele. na prawdziwa nienawisc jeszcze przyjdzie czas.

nie obchodzi mnie czy to rozumiesz, czy chcesz zrozumiec, czy to czujesz. nie otwieram ust zeby ci cokolwiek tlumaczyc czy udowadniac, robie to zeby kazde z nas moglo sie dowiedziec ze pomimo nieskonczonej pojemnosci na gorycz tam gleboko w srodku, zla jest tyle, ze mozna wybuchnac, ze mozna przelac puchar.pijcie trucizne, ja juz nie moge wypluwam to. to jest moj pozytyw, sory ale nie stac mnie na nic innego.

na podstawie materialow roboczych albumu coanenepilli/hudlaa


wtorek, 7 czerwca 2011

paranoja

paranoja
jest w wiezieniu
nie do ujarzmienia

nikt nie jest odporny

zwyobrazane obelgi
rozzarzaja tylko rozzalenie

nie ma czegos takiego
jak wypadek

kazda zniewaga jest atakiem
na twoje mestwo

to meczace i glupie
jednak cierpie na to
tak jak i wszyscy inni

wrogowie pojawiaja sie
tam gdzie sa tylko
bezmyslne zdarzenia:

czarny koles ktory potracil mnie gdy gadalem przez telefon
(zrobil to specjalnie!)

wiesniak ktory ignorowal mnie gadajac z moim ziomkiem
(to bylo naumyslne!)

milion sygnalow, gestow,
poz i komentarzy

to bardzo duszne
i pelne pelne zagrozen miejsce

stone hotel/raegan butcher

kode9/sonic warfare

info o LRADzie na uslugach polskiej psiarni zdecydowanie potwierdza sensownosc zainteresowania ta pozycja:



soundsystemy, dzwiek w rekach armii, husaria na spidzie-pozycja dla fanow decybelowego rozpierdolu. djskie shock doctrine autorstwa kode9'a-ziomka na ktorego podkladach spaceape robi syczaca piane z mozgu!
pelen pdfik

poniedziałek, 6 czerwca 2011

maitrea przybyl przy dzwiekach flying lotus



omowmy sie zycie dzieli sie pomiedzy moementy uniesienia i ta zwykla reszte.
pomiedzy te momenty kiedy czujesz, ze odkradlas swoje zycie z powrotem, a ta cala reszte kiedy ciagle jestes wiezniem.
wiara daje sile ale myslalas kiedy o tym ze wiara we wlasna wiare daje jej moc rzeczywista? czym jest blogoslawienstwo czym sa poswiecone dary od kaplanow? czyms co wierzysz ze posiada specjalna moc czy wartosc, bo nosi boski/duchowy slad. ale jesli nie wierzysz w to ze jest to przedmiot czy gest z dana swieta moca a jednak przyjmujesz ich istnienie pod taka nazwa, semantycznie zakladasz ze jest w nich cos wyjatkowego. mozesz wiec ta wyjatkowosc puszczac mimo uszu ale ja honorujesz, zakladasz ze jest blogoslawienstwem czymkolwiek by ono nie bylo...
sa te momenty w zyciu, kiedy slyszysz czy nawijasz niesamowity rap, kiedy kladziesz swoje imie na mur za kazdym rogiem, kiedy rzucasz kamien w odpowiednia strone, walisz w bebny, budzisz sie w srodku nocy ksiezyc w pelni tak ze nie potrzeba swiatel, kiedy jestes w najpiekniejszej scenerii swiata a dookola nie ma nikogo innego, kiedy czujesz cos tam w srodku, wybuch galatyki, cos czego nie chcesz zatrzymac, chcesz dac temu uciec, zeby tego nie zniewalac a wiesz ze mimo to nigdy nie zniknie z twojego wnetrza, pozostawi trwaly slad, wdruk na duszy.
to byl wlasnie jeden z takich momentow -
maitrea przybyl przy dzwiekach flying lotus. 3 dzien trzeciego miesiaca nowego roku-w mongolii dosc szczegolna data. w tym dniu dostac blogoslawienstwo, nawet jesli nie jestes pewna czego dotyczy to powinno byc cos. szczegolnie jesli nie wierzysz w buddyjskie cuda niewidy, tak samo jak nie wierzysz w katolickie czy jakiekolwiek inne, a zamiast tego po prostu w jakas uniwersalna transmisje energii.










maj 2011 ulaanbaatar mng


kazdy nie zmarnowany krok
uniwersalne blogoslawienstwo ktore daje dla swiata
bo wszystko co wystrzelisz w kosmos w koncu wraca

czwartek, 28 kwietnia 2011

overstand!

http://riobailefunk.blogspot.com/2007/01/dictionary.html

http://www.niceup.com/patois.html

z liwikacja dla wszystkich slangow swiata!

niedziela, 17 kwietnia 2011

czwartek, 14 kwietnia 2011

i create/when i drop a rhyme

dobra nuta indamiks
po dobrym dymku shanghai brings
dobry mc i starodawne madrosci
tworzymy historie
wiec lepiej wstrzymaj poscig



sorom horom newtruuleg. ulaanbaatar, mongolia, marzec 2011

poniedziałek, 28 marca 2011

o koło przemian

dalajlama zlozyl oficjalna rezygnacje z panstwowego tronu i zapowiedzial tez w przyszlym zyciu byc moze odrodzi sie poza tybetem a byc moze jako kobieta. jako, ze dalajlamowie zwykli zostawiac jakies wskazowki co do tego gdzie nalezy ich poszukiwac wypadaloby traktowac to nie jako zwykla nowoczesnosc ze strony dalajlamy ale swego rodzaju proces ewolucyjny w religii. no a moze ta postepowosc to wlasnie jest ewolucja? skoro dalajlama jest zwierzchnikiem tego kosciola i do tego oswiecona istota, bogiem na ziemi chcialoby sie rzecz to przeciez on stanowi czym sie buddyzm stac ma, ...

...a czym sie stac nie tak jak to mialo miejsce w przypadku dorje shugdena. nie wiem czy jest to prosta sprawa z cyklu uczen przerosl mistrza ale napewno jest to ciekawe jak dharmiczny opiekun, ktory teoretycznie ma bronic czystosci trzech klejnotow zostaje klejnotem sam w sobie.
w taki sposob wlasnie zmieniaja sie i ewoluuja religie, w taki sposob zabijaja sie bogowie-spoleczny lincz a nie jakies pioruny i te sprawy. czlowiek pcha swojego boga przeciwko bogom innych ludzi.
bey pisze na pokrewny temat tak:

"...heresy is a means of cultural transfer. when a religion from one culture penetrates another culture, it frequently does so (at least initially) as "heresy"; only later do the Orthodox Authorities arrive to straighten everyone out and make them toe the line. Thus, for example early Celtic christianity absorbed a great deal of Druidry, and was seen from Rome as 'heretical'."
(P.L.Wilson, Pirate Utopias, s.200)

mysle ze swobodnie mozna powiedziec o tym, ze dzialac moze w dwie strony.



jesli jeszcze sie nie zorientowalas to pewnie jakies tam napomkniecie o dalajlamie cie nie przekona, ale historia serio dzieje sie na twoich oczach.

środa, 23 marca 2011

amidralin sonsogch


gulang yu, xiamen, chiny, styczen 2011


gulang yu, xiamen, chiny, styczen 2011


gulang yu, xiamen, chiny, styczen 2011


park, bakiya/peking, chiny, luty 2011


sekegiind, ulan bator, mongolia, marzec 2011

wtorek, 22 marca 2011

chaotycznie praworzadne ojczenasz

jak to sie dzieje ze potrzebujemy zeby ciagle dzwonil dzwonek w telefonie, zeby wlaczalo sie przypomnienie. potrzebujemy kolejnych stymulantow, kolejnych zastrzykow prawdy. umowmy sie-kiedy slyszysz o fabrykach smierci, o sweatshopach, kiedy zrozumiesz czym jest naprawde brzemie bialego, kiedy naprawde widzisz ze kobieta i mezczyzna to dwie rownorzedne odrebnosci, kiedy patrzysz jak bliskie ci osoby sa pakowane do wozu na sygnale to wiesz co to znaczy, to co sie dzieje. nawet jesli nie zdajesz sobie z tego sprawy, na jaka skale to zjawisko ma miejsce-nie wiesz nic o goracych diamentach, o zapatystach, nie masz pojecia o wiwisekcji, wiesz napewno ze jakas machina jest w ruchu. mozesz nie zdawac sobie sprawy jak ona dziala, ani jak dokladnie wyglada, ale wiesz ze chcesz ja zatrzymac. rozumiesz co robia ci ludzie bez twarzy, swieca ci sie oczy kiedy slyszysz gdy ktos o tym opowiada, robi sie cieplej, bo przyznaj ze robilo sie cieplo, ze bylo goraco tym pierwszy razem kiedy to czulas. kiedy zobaczylas ze tutaj, obok ciebie dzieje sie zlo. no bo zeby czegos doswiadczyc trzeba tego doswiadczyc przeciez w telewizji to byc nie moze. mamy jakiestam zdolnosci umyslowe, potrafimy dokonac jakiejstam najprostszej przynajmniej projekcji kontekstu na sytuacje, ale na boga od komputerow w tym akurat lepsi jeszcze nie jestesmy i potrzebujemy danych do naszego zadania. wiec ok zobaczylismy, swiat juz nie jest idealny. ale powiedz-majac w pamieci te pierwsze mdlosci buntu-ile lat potem bylas, jak dlugo jestes(?) tym dzieciakiem co placze za krowka ale wpierdala morlinki az mu dupa puchnie od galarety? chuj w to ze bardziej jestes wegetarianski od tej soi w tych parowkach, ty. sloganowa to jest sytuacja, ale przypomnij sobie ile razy przez ten earthcrisis na glosnikach rodzice wymieniali klawiature bo literki h,x,l, byly od klikania wytopione. ile razy wiedzialas juz ze to teraz ta chwila, i 1,6mikrosekundy pozniej sie orientowales ze to uczucie juz bylo. wtedy. i wtedy. i wtedy...
i teraz se rozkmin ze po trzesieniu ziemi doba jest krotsza o te 1.6mikrosekundy. wiecej dni przezyjesz moze ale w ciagu dnia mniej zrobisz wiec kurwa wreszcie pora jest.






kilka slow zeby nie bylo ze nie jestem czarny rasista obrazujacych mgliscie powyzsze.

widzialem twoje koszmary, snia mi sie tez, jesli nie rozumiem teraz wciaz to zaiste musze byc tepy. dawaj kurwa teraz troche zeby miec spokoj bym chcial. zrozumialem co prosiliscie, wiem juz ze jest zle i ze chce zeby bylo dobrze. kiedy dowioza oswiecenie? zamowienie zlozylem w chuj temu juz a tu ciagle nuda albo nie ma czasu albo ciagle znowu jakies mi migawki w podprogowy wpychasz he?

zreszta ej wezmy budde-rozkmin se teraz drzewo bodhi, sama nazwa juz zobowiazuje troche hehe, a tu klops bo ta figa to epifit-rosnie na innym drzewie wiec co to kurwa za oswiecenie jak jego symbolem jest prawiezepolpasozyt?

zreszta pozostajac w temacie to jak patrze tutaj na ten buddyzm to wiele sie nie rozni, bo przeciez nawet jak buddyzm nie mial byc religia, to religia jest, a religia kazda przeciez cel ma ten sam aby dobrym byc, a tutaj i sposob odbioru i kreacji tego spolecznego fenomenu jest podobny jak i w naszych srodkowoeuropejskim el ej.niedziela wiadomo. swasty-wszedzie.rozaniec-obowiazkowo.dla pana w sukience dajemy pieniazek, sa nawet miejsca zeby pasc krzyzem.a kazdy i tak swoje-rucha i kradnie-umowmy sie budda tez czlowiek.

jak czujesz ze budzik zadzwonil kilka lat temu, ba niech bedzie i przedwczoraj i ciagle jestes na nogach to kurwa musiales miec szczescie w perseidach bo ja to ciagle mrugam bo cos wiatr w oczy napierdala. wiec powodzenia zebys pozostal na nogach dlugo w nocy jeszcze.

czemu nie mozemy raz na stale skasowac bilet i zapierdalac nawet z tym ciezkim bagazem do konca trasy? przespac by sie dali.
i czemu musimy ciagle se o tym przypominac, ciagle ten ciezar z plecow zdjawszy s przypominac ze przeniesc by go wypadalo jeszcze o te centymetry dalej. czemu nie mozna zapomniec, czemu nie mozna wyjebane miec? moze to jest wlasnie ta droga, oswiecenie to..


PAPIESKISALUTRZYMSKIaWOmenICHUJ




ps. zebys zle nie zrozumiala. powyzej pisze na temat tego ze jestesmy wadliwym elementem. ozdoba absolutu, peknieciem na lustrze. wiedzac nie stawac sie to zdecydowanie gorsze niz stawac sie nie wiedzac.

środa, 16 marca 2011

wtorek, 8 marca 2011

anihilacja materialna

jestem wlasnie po lekturze tekstu znajomego o tym jak talibowie z premedytacja niszczyli afganskie dziedzictwo kulturowe. jak to wysadzili w powietrze posag buddy i jak to kofi anan w imieniu narodow zjednoczonych prosil aby odsprzedali m.in rzeczony posag gdzies na zachod coby uniknac jego zniszczenia.
ambiwalentny mam stosunek do konserwacji zabytkow i tworzenia od podstaw tych juz zniszczonych. bo skoro cos sie ceni za to jakie jest to trzeba docenic tez to ze sie rozpada jest stare. materia ma to do siebie ze znika. a skoro tak ktos jest w niej rozkochany, to czemu nie mozna zrobic miliona zdjec modelu 3d i potem cos identycznego odlac z plastiku? co ci to daje ze ogladasz mise posklejana zaprawa tak ze 3/4 to zaprawa 1/4 brak a reszta to autentyczna misa z epoki czarodziejskiej sroki? trzeba sie pogodzic z tym ze takie rzeczy maja miejsce, to jest nasza druga twarz i nic dziwnego ze takie wydarzenia maja miejsce. zakladajac sytuacje hipotetyczna w stosunku do prawdziwej, ze to wyniku spolecznego a nie oligarchiczno-militarnego naporu padaja kulturowe dobra i zabytki oraz ze nie dzieje sie to z ksenofobiczno-pysznych pobudek jak bardzo mozliwe ze mialo miejsce w tym przypadku. to tez wtedy zle? tez nie mozna? wiem ze dla lokalsow to totalne swietokradztwo musialo byc grzech i bluznierstwo, ale zalozmy ze nie byloby. kto ma wtedy prawdo decydowac jesli nie spolecznosc w bezposredniej linii i w bezposredni sposob dziedziczaca pewne kulturowe ciezary. a jesli to sa rzeczywiscie obciazenie a nie cos wielkiej wagi? co jesli chca sie pozbyc jakiejs czesc swojego dziedzictwa, swojej historii. niekoniecznie zapomniec, ale dac samym sobie moc redefiniowania wlasnego kontekstu kulturowego. za saddamem jakos nikt nie plakat jak jego pomniki zdzierali z cokolow. prosze tylko nie mowcie, ze saddam nie byl z III w. ne i to dlatego...
nie wszystko budda co wielkie i stare. zmienne sa nasze spolecznosci pojemnosc i tolerancja naszej kultury i nie ma w tym nic dziwnego. tak jak nic dziwnego nie ma w tym ze nie wszyscy taki stan rzeczy akceptuja.
nie mowie ze to wszystko zajebiste co zrobili z tym budda to jakis punkt wyjsciowy do rozkminy ale szczerze mowiac co mi ten budda?on i tak nie chcial byc bogiem, a ludzie mu najebali tyle figurek na tym swiecie...




wszystko to jest zajebiscie ciekawe i interesujace, ale to troche tak jak u dicka-jak teraz chcesz odroznic idealny ale to idealny falsyfikat od oryginalu? ma sie to poczucie autentycznosci coo?? dolina krolow?knossos?pompeje?nowy orlean?wiem ze ja pewnie mam tu najmniej do powiedzenia jesli i tak disuje takie motywy i do tego, ze nikt mnie nie poslucha, ale nie chce sie wszedzie czuc jak w zamku krolewskim-co poszlo to poszlo, chuj z tego bedzie nauki jak postawia nowe figury i wszyscy zapomna ze tamte rozjebali.
jeszcze co mi przyszlo do glowy to to ze moze oni go nei rozjebali bo nienawidza, ale rozjebali bo przeciez boga przedstawiac nie mozna.no tak religijne panstwo a w szczegolnosci islamskie to be i fuj...

poniedziałek, 21 lutego 2011

i kiedy milkna brawa gasna swiatla

muzyka ulicy suko


gadnaas sonsson karaoke. 11r horoolol ulaanbaatar hot, mongolia, luty 2011

piątek, 18 lutego 2011

chaoshan teochew streets


uliczna jalmuzna na kaleke, shantou, guangdong, chiny, 2011


wyrabiane rzeczy miedziane mlotkiem na ulicy, chaozhou, guangdong, chiny, 2011

do przodu


fenghuang shan,guangdong, chiny, luty 2011


klaps numer 1500 100 900, wiatr jak 150, polbieg prawie, w ustach bawelna. wybaczcie.

sobota, 29 stycznia 2011

zanieczyszczenie dzwiekowe

...jest meczace i niesamowicie zageszczone. audioagresja z ulicy przez okno w parku w nocy w dzien na dachu budynku w kiblu w restauracji no wszedzie. jest pol do 5 w nocy dopiero przed chwila przestali sie drzec na ulicy a teraz rozladowuja jakis towar...

bazar:


chaozhou, guangdong, chiny, styczen 2011

zapomnij o zapachach przpraw korzennych towarach z dalekich krajow i orientalnej muzyce, fakirach, wezach z kosza tancu brzucha malpkach na lancuchu i niewolnikach w klatce ale za to dostaniesz:
wszystko z ciuchu od butow przez paski i czerwona bielizne na nowy rok slodkie truskawki na patyku wisiorki do komorek nowe kolczyki parowki kalekow tarzajacych sie po chodniku i zebrzacych o jalmuzne, mp3 mp4 mp5 qq2 i wszystko wogle dostaniesz

sobota, 22 stycznia 2011

six feet deep into china



yun shui yao, fujian, chiny, styczen 2011

poniedziałek, 10 stycznia 2011

toksik/masa/maszyna



czlowiek to machina co do tego nie ma watpliwosci ani tutaj ani tam. ale zaraz za tym juz sie nie dopatrzysz. w niektorych kregach to maszyna, w niektorych pojazd, w niektorych zlom.

otoczenie napewno sie zmienia, technika za reke z religia napewno w niektorych miejscach na swiecie. wiadomo, ze nie koniecznie zawsze musza byc ekstrema, ale te dwie rzeczy chyba dobrze sie stymuluja, jest to jakis kierunek ktory daje zludzenie stabilnosci, ale jak sie ciagnie w dwie strony to zazwyczaj w koncu peka
ale jak peka to sie przeciez naprawia. zawsze inaczej/wszedzie inaczej. a jak sie naprawia to juz nie jest jak nowe od nowosci tylko inne. zmienione.

dawno juz nie rozkminialem naraz tylu tematow zwiazanych z fizycznoscia czlowieka, fizycznoscia ludzkosci, wizerunkiem spoleczenstwa w jednostce i jednostki w spoleczenstwie, zasobami zycia-ludzi, zwierzat, natury. i jeszcze animatriksa ostatnio widzialem troche i jakies wogle inne sajansfikszyn robotowe, a tutaj to jest wogle total jesli chodzi o tego czlowieka juz wogle no


wiezowce kontra ogrody.to troche jak biomechanika nie?


czlowiek=maszin
i tak oto sam sobie kaze siebie kontrolowac

czwartek, 6 stycznia 2011

whats gold is mine/whats mine is gold

to troche o kontakcie, skracajac dywagacje do minimum. viola:

1.kazde zycie jest po to zeby umrzec
2.kazde zycie szuka kontaktu z innym
3.zadne go nie znajduje




repo, usa to mongolia, gdzies wczesnym 2009