poniedziałek, 14 listopada 2011

anarchist is the new buddhist

posrodku swiatopogladow zwiazanych z ta doktryna lezy przekonanie o istnieniu prawdy, prawosci i jej niezawislosci. nie posiadanej przez nas, nie takiej na ktora mamy monopol. takiej, do ktorej trzeba dazyc ciagle schodzac z wlasnej utkanej misternie sciezki i wciaz korygowac azymut wlasciwego postepowania.
sprawdzac sie ma przede wszystkim jako samodzielna filozofia zyciowa w pelni samowystarczalna i pramgatyczna a mimo to kompatybilna ze wszelkimi pozytywnymi ruchami zyciowymi, nie jako wydumana ortodoksyjna doktryna, ktora poprostu pewne rzeczy kaze abys nie musial/a pytac myslec kwestionowac sam/a.
czynienie dobra jest centralnym aktem wyzwalania siebie i otoczenia. baczenie na wlasciwe godne zachowanie, nie krepuje bynajmniej twoich ruchow a sprawia ze kazde dzialanie staje sie swiadome, zycie staje sie medytacja. kontestacja ktora wyklada twoja sciezke drogocennymi kamieniami.
wyzwolenie nie jest celem jest zwienczeniem wysilkow. prawidziwym wyzwoleniem jest droga, trud wkladany i to ze przeklada sie na owoce.
praca nad soba jest codziennym wyznacznikiem dazenia do przodu wedle zasad, ktore okreslasz sam/a i przestrzegasz ich bo wierzysz w wielkosc i prawosc swoich wyborow bo sa podporzadkowane idei dobra rownosci szacunku dazenia do wolnosci. wolnosci, ktorej nie widac w doczesnych przymiotach, w materialnej korzysci. poklony bite nie ikonom ale boskosci, ktora masz w sobie, kazde z nas ma w sobie pierwiastek spelnienia, a twoje cialo jest twoja swiatynia.
ciagle kwestionowanie to pokonywanie kolejnych stopni, schodow w gore, w dol, po prostu w przod. paradoks? liczy sie rozwoj a nie jego kierunek.
pomoc innym, altruistyczne dzialania staja sie kluczowe z wielu wzgledow.
rownosc staje sie oczywistoscia.
szacunek wobec zycia, zaduma nad ksztaltem swiata blyszcza jak zloto.
to najslabsza iskra ktora swieci najmocniej posrod chlodu nocy. ilu adeptow tyle sciezek. kazde z nas dazy do wyzwolenia siebie wyzwalajac w ten sposob ogol. jestes dla siebie jedynym bogiem a jako ze nie mozna bic poklonow przed soba nie wyznajesz nikogo. dookola jest tylko pustka, ktorej najgoretsza praca nie zdola zapelnic, mimo to ty wciaz ocierasz pot z czola. to nie jest wiara w efekt bo tego efektu jest zawsze zbyt malo, zawsze moze go byc wiecej. to wiara w idee bez wzgledu na jej owoce. ale pragmatycznosc tej wiary daje ci spojrzenie na kazde male zwyciestwo i jego niepodwazalna wartosc...

to wszystko zreszta to zadna egzaltacja to poprostu namiastka codziennego uczucia przelana na ekran...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz