co zrobic kiedy dookola gromadzi sie coraz wiecej motywow sciskajacych okupowana przez ciebie przestrzen w czasie kiedy i tak odczuwasz spore cisnienie na bani i malo swobody nawet w tych bardziej intymnych warunkach. do tego dodaj wydajaca najgorszy na swiecie zapach rope schodzaca przez nos z zatok w twarzy po kilku dniach wtloczenia w nie pod cisnieniem i zmeczenie miesni calego ciala zwiekszeniem intensywnosci praktyki jogi.herbata od wietnamcow juz po 48 za kilo a ja ciagle nie umiem powiedziec dzien dobry ani do widzenia po wietnamsku. nie wspominajac o dziekuje...
"retrospekcja zeby to wszystko spamietac na czas kiedy wyblakna juz wspomnienia i zdjecia"
duzo spraw zbiera sie jak syf u brzegu morza, ciagle wiazac ci nogi przed kolejnymi krokami. utrudnia to pelne zanurzenie sie w jeziorze zycia, ale schodzac coraz glebiej w wode pokonujesz kolejne stopnie wysokogorksiego maratonu spelnienia. kolejne kroki do i tak nieosiagalnej perfekcji. zajebiste uczucie daje tez satysfakcja z osiagnietych do tej pory rzeczy, ktore zdaja sie nabierac tym wiekszej wartosci z im wiekszej perspektywy na nie spojrzysz. nic nie znaczaca obojetnosc na niektore sprawy i brak chorobliwej ekscytacji daje jakis wiekszy spokoj i precyzje w dazeniu do tego gdzie chcesz dotrzec. nie musisz mierzyc sie z glupimi dylematami bo okazuje sie nagle ze praktycznie przestaja wystepowac. hold dla samego siebie, boss up!
powrot na szlak, za tydzien raptopusy atakuja z paki ciezarowki. do zobaczenia wkrotce u ciebie w miescie dzieciak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz